czwartek, 27 marca 2014

Narty + śnieg = Andora

Powszechnie wiadomo, że 2+2 równe jest 4. Tymczasem chyba niewielu wie, że narty + śnieg równać się może (powinna) jedynie Andora. Z tymi dla których ta zasada nie jest oczywista nie będę polemizował. Jednak fakt jest taki, iż Andora to jedyne państwo na  świecie, w którym długość tras narciarskich jest większa od tras drogowych i gdzie jazda na nartach jest jednym z przedmiotów nauczanych w szkołach. To małe państwo wbite pomiędzy Hiszpanię i Francję jest także rajem podatkowym, gdzie nie ma obowiązku płacenia podatku dochodowego zarówno dla emigrantów jak i samych Andorczyków (stanowiących mniejszość w swoim państwie).
Ten sielankowy, zimowy krajobraz posiada też swoje drugie, bardziej mroczne oblicze.
 To groźba uzależnienia od wspaniałych warunków narciarskich.
Każdy uzależniony to zna. Kolejny krok (zjazd ze stoku) prowadzi o następnego. Zatrzymać taką osobę może jedynie awaria gondoli lub wyczerpany skipass.
Trudniejszy jest jednak stan "po odstawieniu". Głód Andory już nie sposób zaspokoić "Soszowem", "Nową Osadą" czy "Cieńkowem". Z tym po prostu trzeba żyć.